wtorek, 28 maja 2024

41. MAŁA CHARLIE – Zuzanna Kulik

„Teraz nie potrafię już dłużej dusić w sobie uczucia, które pojawia się w jej obecności (…). Jeszcze nie wiem, jak tego dokonam, ale to zrobię. Zdobędę to, co zakazane, bo tylko jej uśmiech sprawia, że jestem szczęśliwy.” 

Dorosłość była dla Charlie czymś zakazanym, wychowywana w idealistycznej rodzinie, wśród trzech niezwykle nadpobudliwych braci, którzy jej bezpieczeństwo traktowali jak najcenniejszy skarb, pozwala sobie jedynie marzyć o rzeczach, które dla jej rówieśników zdają się być codziennością. Impreza bractwa miała być więc jej słodką tajemnicą i szansą, by zabłysnąć wśród nieznajomych odwagą i zaimponować uczelnianej gwieździe przebojowością. Tymczasem jednak sceneria, którą sobie wymarzyła szybko zamienia się w tani melodramat, a jakby tego było mało, jej główny bohater snów okazuję się dupkiem, jakich mało.I wydawać, by się mogło, że wszystko stracone, jednak na drodze dziewczyny pojawia się Ashton i oferuje jej swą dłoń z niezwykle czarującą, niepisaną obietnicą. Charlie nie spodziewa się jeszcze jak duże konsekwencje będzie niosła za sobą jej zgoda, a także fakt, że mężczyzna ten jest starszym bratem jej najlepszej przyjaciółki.

„Mała Charlie” z początku wydawała mi się romansidłem z typu tych, które poza ładną okładką nie mają zbyt wiele do zaoferowania czytelnikowi, bowiem sam zamysł tej historii przewijał się przez moje dłonie już nie raz. Ona mimo wieku trzymana pod kloszem, z dala od uczelnianych pokus i on, człowiek prawy, który krok po kroku uczy ją dorosłości – no oceńcie sami, nie czytaliście jeszcze nigdy nic podobnego? Odpowiedź na to zapytanie nasuwa się sama, nie mogę jednak ukrywać, że mimo tego, jak znajomy jest mi to już motyw, to odczuwam wobec niego pewną słabość, dlatego też miałam z tyłu głowy cichą nadzieję, że szansa, którą podaruje tej historii nie będzie stracona. 

Tytuł ten swoje początku nakreślił na platformie wattpad i, chociaż zazwyczaj nie miewam ku temu żadnych obiekcji, tutaj niestety czuć charakterystyczny dla tej strony język, a niektóre fragmenty mogą stać się dla czytelnika ciężkie w odbiorze, bowiem nie wybrzmiewają one na tyle zrozumiale, by nie budzić zastrzeżeń. W oczy rzuca się, ku mojemu rozczarowaniu, również obarczone ignorancją znaczenie podejmowanych przez Charlie decyzji; wybory, których dokonuje w znaczący sposób mogą wpłynąć na jej przyszłość, a mi podczas tychże zdarzeń towarzyszyło jedynie poczucie rozmowy o pogodzie.

Należy jednak przyznać, że duet naszych bohaterów tworzy dość nietypową mieszankę, jednak z rodzaju tych, które uzależniają od pierwszych stron. Charlie początkowo roztacza wokół siebie aurę niezwykle głupiutkiej dziewczynki, która zgubiła się pośród zarezerwowanych wyłącznie dla dorosłych wydarzeń, z czasem jednak rozbudziła we mnie niebywałą nostalgię wobec czasów, kiedy to sama wkraczałam w dorosłość. Ashton z kolei, chociaż nie wykreowany zbyt rozlegle na przełomie tego tomu, wielokrotnie wywoływał na moim ciele gęsią skórkę; uwielbiałam jego podejście do Charlie, upór w dążeniu do celu, a także momenty, w których prowadził ją przez nieznane rejony i dbał, by czuła się w bezpiecznie. Trwał w swoim zauroczeniu przez wiele lat, a kiedy zdobył choć odrobinę upragnionej uwagi Charlie, przychylił jej nieba, dopóki przeszłość nie rozegrała na stole decydujących kart. Myślę, że motywy jego postępowania mogłyby nakreślić solidny filar dla tej historii, biorąc jednak pod uwagę zakończenie, które otrzymujemy w tym tomie, nadzieją na rozwinięcie fabuły staje się tom drugi i, chociaż domyślam się, że powyższy zabieg miał na celu zapewnić autorce odpowiednią sprzedaż przy kolejnych częściach tejże historii, to w żadnym stopniu nie powinien on dominować nad integralnością fabuły.

Na sam koniec chciałabym jeszcze jedynie podkreślić, że potyczki słowne, które Charlie prowadziła z braćmi i, którymi okraszane były te mniej dynamiczne momenty na przełomie lektury, rozkładały mnie na łopatki i napełniały czułością. A grająca drugie skrzypce Haley? Jej cięty język, umiejętność dostrzegania tak wielu szczegółów, a także poczucie humoru, którym darzyła nas przy każdym spotkaniu wprawiały mnie w niezwykle udany nastrój.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Editio Red [editio_red].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz