niedziela, 8 września 2019

21. NIECZYSTE WIĘZY – K.N. Haner

       "Daje mi nadzieję, że to nie koniec. Że wspólnie możemy osiągnąć jeszcze więcej. Wspiąć się wyżej. Teraz jednak opadam w mroczną dolinę (...)."
       Claire jest bardzo kruchą psychicznie osobą, która w swoim życiu nigdy nie zaznała pełnej akceptacji; napiętnowana przez los wciąż szuka swojego miejsca wśród tłamszącego ją tłumu, a trafiając do kliniki szanowanego w całej okolicy doktora Douglasa, jest przekonana, że ponownie spotka ją jedynie rozczarowanie. Tymczasem jego dłonie przynoszą jej ukojenie, a żarzący się w oczach ogień powoli spala skórę – mroczna gra rozpoczyna się między nimi jeszcze na długo przed tym zanim los zdąży wyszeptać start, ale równie szybko nadchodzi dla nich obezwładniający koniec. Piekło się otwiera, kiedy życie przemyka im przez palce.

     Niszczące uczucie, łączące Claire i Douglasa wyzwala w czytelniku ogrom emocji, z którymi jak dotąd zapewne nigdy nie miał on do czynienia – wręcz raniąca potrzeba zaznajomienia z ich historią miesza się z próbą jej racjonalnego odbioru. Balansując na krawędzi własnych doświadczeń, człowiek powoli przenosi się do świata, gdzie zasady przestają istnieć. „Nieczyste więzy” łamią bowiem przyjęte powszechnie normy, wyobrażenia, a także iskrzące się w naszym wnętrzu nadzieje. Czy są w stanie nadłamać również czytelnicze serca? To już zależy tylko od Was i od tego jak bardzo będziecie umieli wczuć się w towarzyszącą naszym bohaterom specyficzność...

    Ku własnemu rozczarowaniu muszę przyznać, że ja niestety miałam z tym cholernie duży problem. Z jednej strony książka pisana była z perspektywy Claire, co pozwalało nam na chociaż częściowe zrozumienie jej postaci, ale z kolei z drugiej było w jej zachowaniu tyle sprzeczności, że momentami balansowała ona na granicy głupiej irracjonalności. Brakowało mi w tym wszystkim prawdy, odniesienia chociażby do rzeczywistego leczenia psychiatrycznego, którym miała ona zostać objęta, a tymczasem wątek ten niestety okazał się tylko pobłażliwie potraktowanym tłem. 

     K.N.Haner odkąd pamiętam dbała, by zawrzeć w swoich książkach coś więcej, niż tylko nasuwające się na pierwszy rzut oka wnioski i, chociaż jest kilka historii jej pióra, które zapewne będę dobrze wspominać, śmiem twierdzić, że tym razem nie było to wystarczające. Depczące nam po piętach obawy nie pozwalały bowiem skupić się na przemykających między wierszami słowach. A niebezpieczna fascynacja, jaką roztaczał wokół Claire Doktor Douglas, z początku może i błyszczy w zasięgu naszych dłoni intrygująco, jednak czym bardziej zbliżamy się ku końcowi pierwszego tomu, staje się ona tylko i wyłącznie uosobieniem niewyobrażalnej chęci chorej i płytkiej dominacji. 

     "Nieczyste więzy" to niezwykle specyficzna książka – to jedyne wręcz stwierdzenie, którego jestem na ten moment pewna. Dobry, może i rokujący niebywale zachęcająco pomysł póki co zanikł bowiem wśród zbyt niedorzecznych okolicznościach; zatrważające tempo i kotłujące się pod skórą oczekiwanie osłabło wraz z powiększającą się liczbą mało błyskotliwych dialogów; z kolei czające się za rogiem wątpliwości wciąż skłaniały czytelnika ku zastanowienia się, czy historia ta aby na pewno warta jest łamania jakichkolwiek granic – ale w obliczu tlącej się jeszcze we mnie nadziei ku temu, że drugi tom błyśnie odpowiednio przekonującym wyjaśnieniem, może i jestem w stanie ocenić ten tom dość przeciętnie, a za jakiś czas dać całej serii drugą szansę. Ale nie obiecuję, że nie wyrzucę jej wtedy przez okno.

      Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz