poniedziałek, 13 sierpnia 2018

3. TYLKO TWÓJ – Vi Keeland

"(...) Jednak sposób, w jaki na mnie teraz patrzył, przerażał mnie. Jednak to nie jego się bałam. Bałam się uczuć, które mógł we mnie wzbudzić."
Sydney planując swój miesiąc miodowy, ani myślała, że zamiast w towarzystwie świeżo upieczonego męża, spędzi go wraz z najlepszą przyjaciółką. Wyobrażała sobie romantyczne spacery przy zachodzącym słońcu, udane imprezy i upojne noce w ramionach ukochanego, a tymczasem wszystko pękło jak bańka mydlana, gdy okazało się, że do ślubu nie dojdzie. Kto powiedział jednak, że tej podróży poślubnej nie będzie dało się odratować? Sydney dała sobie tydzień – siedem dni, po których zamierzała wrócić do rzeczywistości i ze zdwojoną siłą zabrać się za odbudowywanie swojego, leżącego w zgliszczach, życia. Jej plany wzięły jednak w łeb, gdy za letnim flirtem, w który się wdała, stanęły uczucia.

O samej autorce "Tylko twój" dotychczas naczytałam się wiele – jedni pisali o niej w samych superlatywach, drudzy odradzali jej twórczość, a czasem zdania były zwyczajnie podzielone. Ja w tej sprawie nie miałam jeszcze możliwości wyrobienia sobie jakiekolwiek stanowiska, gdyż po historii, którą Vi Keeland stworzyła w współpracy z Ward Penelope, miałam mieszane uczucia. Liczyłam więc, że po zapoznaniu się z kolejną książką spod jej pióra, wątpliwości, jakie żywiłam przede wszystkim do jej stylu pisania, znikną. Historia Sydney i Jacka zapowiadała się naprawdę dobrze, jednak gdy przekroczyłam granicę prologu szybko okazało się, że pierwsze wrażenie dość boleśnie odbiegało od każdego kolejnego.

Bardzo długo zastanawiałam się, którą książkę autorstwa Vi powinnam przeczytać w pierwszej kolejności. Walka toczyła się między "Bossmanem" czy też serią "MMA fighter", ostatecznie jednak wygrał "Tylko twój" przede wszystkim ze względu na prześliczną, wakacyjną okładkę. Oczekiwałam lekkiego romansu z domieszką erotyku, a tymczasem dostałam banalną... katastrofę?

Muszę przyznać, że z początku dość mocno polubiłam się z bohaterami, bo chociaż Sydney już od pierwszych stron sprawiała wrażenie dość prostoliniowej, sytuację ratował Jack, który czarował ujmującym charakterem. Niestety po dotarciu do ich pierwszych łóżkowych dialogów, które okazały się nadzwyczaj... niesmaczne, byłam jednak dość szybko zmuszona spisać tę znajomość na straty. W między czasie niesamowicie zdenerwowało mnie również to, że oboje, po przystaniu na zasadę dziesięciu pytań, zaczęli je tracić na praktycznie nic nieznaczące rzeczy. Powiedzenie, że poczułam się zawiedziona, byłoby tu sporym niedopowiedzeniem.

Najbardziej we znaki wdał mi się jednak chyba przebieg wydarzeń. Na przestrzeni ponad dwustu stron nie stało się praktycznie nic, co chociażby na chwilę wprawiło mnie w stan zaskoczenia. Każdą sytuację, która następowała, mogłabym bez większego problemu przewidzieć, a przed spisaniem tej historii na straty już wtedy, powstrzymywała mnie jeszcze nadzieja na spektakularny epilog. Szybko przekonałam się jednak, że i zakończenie pozostawiało wiele do życzenia. 

Mimo wszystko przebrnięcie przez tę pozycję nie było tak trudne, jak wydawało mi się, że będzie. Ratunkiem, między nudą a brakiem smaku, okazała się bowiem długość całej książki  – niedużo ponad 200 stron – i sam jej zamysł – plaża, słońce, niezobowiązujący flirt. Zważywszy na to, że mamy sierpień i pogoda ostatnimi czasy dopisuje, taki typ tła był dobrym strzałem. I zapewne, gdyby autorka pokusiła się o rozbudowanie samego szkieletu powieści, dodała więcej zwrotów akcji, zadbała oto, by sceny seksu nie obciążały aż tak całości, byłby to strzał na miarę dziesięciu. Dodatkowo kto wie, czy nie czekałabym teraz z utęsknieniem na drugi tom, a tymczasem nie wiem nawet czy zdecyduję się na jego zakup.

Po raz kolejny Vi Keeland zostawiła mnie z mętlikiem w głowie i swojego rodzaju niedosytem, bo chociaż "Tylko twój" w moim odczuciu okazał się daleki od ideału, ciekawią mnie inne książki jej pióra, szczególnie te objęte naprawdę dobrymi patronatami. W niedalekiej (miejmy nadzieję) przyszłości możecie więc spodziewać się kolejnych recenzji związanych z jej twórczością! ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz