czwartek, 21 maja 2020

25. PO GODZINACH – Ludka Skrzydlewska

     "Indy, nie zawsze to, co prostsze, jest lepsze. Proste rzeczy nie stawiają przed nami żadnych wyzwań. Czasami warto zaryzykować, żeby zyskać coś więcej."
     Indy, kończąc z wyróżnieniem dwa kierunku na Harvardzie, na pewno nie spodziewała się, że zaledwie rok później utknie w wszechogarniająco nudnej pracy, kręcącej się wokół parzenia kawy, kserowania dokumentów, ale i przede wszystkim niańczenia wiecznie nieodpowiedzialnego szefa. Rozdarta między własnymi ambicjami, a uroczo naiwną potrzebą chronienia Ryana, bardzo szybko przekonuje się jednak, że nie wszystkie zmiany są dobre. Nagły splot tajemniczych wydarzeń towarzyszących pojawieniu się w Bostonie starszego brata Ryana – Vincenta skutecznie wywraca jej życie do góry nogami. Indy wie, że rosnące w niej uczucia mogą przyprawić ją o zgubę, a jednak mimo to nie jest w stanie zatrzymać pędzącego bez hamulców rollercoastera, którego całkiem przypadkiem stała się pasażerką. Zło jednak nigdy nie śpi i jest znacznie bliżej niż któregokolwiek z nich mogłoby się spodziewać.

     Ludka Skrzydlewska jest autorką, która już jakiś czas temu rozkochała mnie w sobie niezwykłymi pomysłami, prawdziwymi, wręcz z krwi i kości, bohaterami, ale i przede wszystkim rozbrajającymi, kipiącymi ze stron emocjami. Z zaskoczeniem muszę przyznać jednak, że "Po godzinach" jest jeszcze lepsze od jej poprzedniej książki – debiutu – "Sentymentalnej bzdury"; historia Indy i Vincenta pełna jest bowiem niedopowiedzeń, kumulującego się pod skórą napięcia, ale i niespodziewanych zwrotów akcji. Autorka mami czytelnika, wrzuca go do pełnej informacji układanki, a jednak z uporem maniaka dba oto, by puzzle nie odnalazły swojego miejsca zbyt szybko.

     Indy jest piekielnie intrygującą w swojej dobroci, ale i bystrości bohaterką, podczas kiedy Vincent roztacza wokół siebie aurę niezwykłej i pociągającej obojętności. Zestawieni na bazie zabawnego kontrastu doprowadzają czytelnika do bezwiednego majaczącego w kąciku ust uśmiechu, jednak rozgrywające się tuż za ich plecami sploty zaskakujących wydarzeń w najmniej spodziewanych momentach przypominają jednocześnie o skrywanych tajemnicach; łącząca ich historia doprowadza do białej gorączki, a czyhające za rogiem rozwiązanie za każdym razem czmycha tuż sprzed nosa. Autorka kusi nas również zabawnymi, ale wciąż mimo wszystko złośliwymi wtrąceniami ze strony uroczego w swej nieporadności brata Vincenta, a szefa Indy – Ryana. Niewypowiedziane uczucia iskrzą bowiem w otaczającym ich tle obiecująco, zwiastując psotne przewinienia.

     Podsumowując, na przełomie prawie 600 stron dostajemy wszystko, czego tak naprawdę moglibyśmy oczekiwać od naprawdę dobrego romansu – wrzące między wersami sprzeczne uczucia, skrupulatnie uplecioną intrygę, biegnącą swawolnym tempem akcję, a pośród tego nutkę porywającej, wręcz zwierzęcej, namiętności, czegoż więc chcieć więcej? No może tylko jednego, kolejnych historii na papierze spod tego samego pióra na półce możliwe jak najszybciej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz