„Ludzie to mniej lub bardziej wzory (…). Jesteśmy mniej lub bardziej.
Tak samo jest przypadku naszych uczuć. Lubimy myśleć, że jesteśmy
wzorami, że idealnie do się pasujemy. Tak jednak nie jest. Pasujemy
do wielu osób, mniej lub bardziej.”
Mówi się, że przyjaźń damsko–męska nie istnieje, jednak na pierwszy rzut
oka mogłoby wydawać się, że Julia i Dave są idealnym zaprzeczaniem tej
idei, uzupełniają się idealnie, rozumieją bez słów i tylko razem śmieją
się tak, jakby jutro miało nie nadejść. Oboje skrywają jednak w sobie
głęboko zakopane uczucia, a sporządzona przed laty lista rzeczy, których
nigdy nie zamierzali dokonać, niebezpiecznie zbliża ich do
wypowiedzenia na głos słów, którymi nigdy nie planowali podzielić się z
innymi, a tym bardziej ze sobą nawzajem. Kręta droga między licealnymi
korytarzami, zbyt silnymi emocjami, z którymi nie są w stanie sobie
poradzić, brakiem zrozumienia od najbliższych im sercu osób, a także
wszystkim tymi banalnymi rzeczami, do których dopuszczają się
nastolatkowie, może postawić na szali ich przyjaźń. Czy będą w stanie
wybaczyć sobie popełnione błędy?
Nie potrafiłam pokochać tej książki tak, jak chciałam to zrobić;
trzecioosobowa narracja niestety doszczętnie zabiła dla mnie magię tej
historii, a przede wszystkim jej indywidualność. Nie byłam w stanie
odczuwać emocji tak, jakbym mogła to robić, gdyby bohaterowie sami
opowiadali nam o wydarzeniach, z którymi muszą się mierzyć. A
wprowadzenie narracji pierwszoosobowej wcale nie byłoby takie trudne,
biorąc pod uwagę, że w zależności od części, którą obecnie czytamy, i
tak skupiamy się pojedyńczo na każdym z bohaterów.
Julia jest nastolatką, która nie wyróżniając się z tłumu stara się mimo
wszystko dosięgnąć oczekiwań matki; zainteresować ją sobą na tyle, by
chciała poświęcać jej więcej czasu. Większość decyzji podejmuje z myślą o
niej, chociaż wprost nigdy by nam się do tego nie przyznała. A łącząca
je relacja pokazuje nam dobitnie, jak bardzo mimo krzywd, pragniemy
miłości, jednocześnie nie doceniając osób, które w przeciwieństwie do
innych, trwają przy naszym boku mimo przeszkód.
Dave również nie doświadczył idealnego dzieciństwa, jednak ukojenia nie
szukał w próbie naprawy kontaktu z domownikami, bardziej kusiłabym się o
stwierdzenie, że bezpieczeństwo wiązało się u niego z zachowaniem
rodzinnej rutyny. Był jednak drobnym przeciwieństwem Juli, doskonale
odnajdywał się w większym gronie ludzi; z czasem dostrzegł nawet, że
jego rówieśnicy, których jak dotąd wraz z przyjaciółką określał mianem
„banalnych”, wcale nie irytowali go tak bardzo, jak myślał.
Wątek listy „Nigdy” naprawdę zdobył moje serce, chociaż szczerze mówiąc
byłam zaskoczona okolicznościami wykonywania poszczególnych zadań.
Autorka przedstawiła bowiem wiele wydarzeń bardzo dosadnie, ale z
drugiej strony może nie powinno mnie to dziwić? Licealne wybryki mają w
sobie przecież pokłady nieokiełznanej nieodpowiedzialności i
pochopności, jako nastolatkowie mamy prawo się bawić, mamy prawo płakać i
wierzyć, że konsekwencje nas nie dosięgną. Mimo wszystko wobec sceny,
gdzie Julia upija się do nieprzytomności, wybija dziurę w ścianie i
czyni jeszcze kilka irracjonalnych czynów, już zawsze będę chyba żywić
minimalne wątpliwości.
Ta książka powinna łamać serca, na jej przełomie mierzymy się aktualnymi
tematami; z kwestiami, które w wieku bohaterów na pewno nas dotyczyły, a
mimo to szczerze mówiąc, nie potrafiłam odnaleźć siebie pośród tych
zdarzeń, a czym dalej zbliżaliśmy się do końca, tym trudniej było mi się
z tym pogodzić. Wiele wątków, jak chociażby doświadczenie zdrady, czy
jej dokonanie było potraktowanych w tak lekki sposób, jakbyśmy mieli do
czynienia z rozmową o pogodzie. Wiele elementów nie zostało też
odpowiednio zakończonych, tak naprawdę możemy się jedynie domyślać, co
ostatecznie stało się z naszymi bohaterami, a chociaż zazwyczaj nie mam
nic przeciwko otwartym epilogom, tutaj jestem zdania, że ta historia
zasłużyła na więcej.