środa, 22 lipca 2020

29. KUSZĄCA POMYŁKA – Vi Keeland

"Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Przypadek wydaje się niesamowitym zbiegiem okoliczności, który nie jest ze sobą powiązany. Ale zawsze jest jakiś związek."

Rachel nie żałowała ani jednego słowa, które wyrzuciła Owenowi prosto w twarz w obronie przyjaciółki.... Oczywiście aż do momentu, gdy nie okazało się, że pomyliła facetów, a niebieska koszula okazała się brązową – to nie aż tak duża różnica, prawda? Caine więc powinien ją zrozumieć, jednak sytuacja komplikuje się znacznie bardziej już w momencie, gdy adresatem jej przeprosin musi stać się nie tylko facet, którego obraziła w klubie, ale i jej nowy wykładowca, który na dodatek nie toleruje spóźnień. Rachel więc w poniedziałkowy poranek jest na straconej pozycji, jednak jeszcze nie zdaje sobie sprawy jak znaczący okaże się dla niej ten dzień. Czy da się wygrać z poczuciem winy?

"Kusząca pomyłka" to książka autorki, którą tak naprawdę bardzo dobrze już znam; autorki, która w moim mniemaniu ma na swoim koncie naprawdę wiele wartych uwagi pozycji, ale i kilka takich, których na pewno nie będę wspominać zbyt dobrze. Przyznam szczerze, że niesmak pozostał we mnie do dziś chociażby po jednej z pierwszych historii ("Tylko twój"), które spod jej pióra przeczytałam, jednak nie sposób nie zauważyć również, że mimo tego wciąż coś ciągnie mnie w jej kierunku. Może ma w tym swój udział obiecujący duet, który stworzyła wraz z Penelope Ward i, który wniósł wiele dobrego do kręgu jej twórczości, może są to coraz różnorodniejsze i coraz to bardziej wpadające w oko okładki, a może mimo wszystko mam jakiś sentyment do jej pióra, gdyż "Drań z Manhattanu", którego czytałam już naprawdę kilka ładnych lat do tyłu, zapadł mi w pamięć na tyle, by wciąż jeszcze wierzyć, że któraś z jej nowszych pozycji może zachwycić mnie równie mocno.

Póki co jednak chyba się na to nie zapowiada.

Mam także coraz to silniejsze wrażenie, iż Vi Keeland ma dość ograniczony zasób pomysłów i wiele z nich pojawia się w jej książkach kilkukrotnie, przez co z czasem już niesamowicie łatwo odgadnąć cały przebieg dalszych zdarzeń. Szczególnie odnosi się to chociażby właśnie do wspomnianego "Drania z Manhattanu" i wydanej dość niedawno "Nagiej prawdy", która miała w sobie naprawdę ogromny potencjał, a którą skończyłam ostatecznie z dość dużym rozczarowaniem. Jest to jednak mniemanie na trochę inną recenzję, bo "Kusząca pomyłka" akurat dość intrygująco wyróżnia się na tle pozostałych książek. Może nie jest z rodzaju tych, które jakoś szczególnie zapadną mi na dłuższą metę w pamięć, jednak ma w sobie coś na tyle ciekawego, żebym chciała do niej od czasu do czasu wracać.

Historia Rachel i Caine jest jak piosenka, której słów co prawda nie znamy, jednak już na podstawie samej melodii możemy powiedzieć, że jest ona nam znajoma. Dlaczego? Bo jej ogólny zarys jest łatwy do rozszyfrowania, owszem, są tutaj momenty, które mogą nas zaskoczyć, ale jest i pełno takich, które już gdzieś widzieliśmy – może wspominamy je z uśmiechem na twarzy, a może z tlącym się w głowie zażenowaniem, ale jestem przekonana, że każdy kto gustuje w tym oto gatunku miał już z nimi wcześniej czy później do czynienia. Czy to czyni tę książkę gorszą? Absolutnie nie; co więcej uważam nawet, że Vi Keeland w tym przypadku naprawdę dość sprytnie manewruje między utartymi schematami, a niesamowicie urzekającym usposobieniem głównych bohaterów, bowiem intryga chociaż nie jest tutaj zbytnio zaskakująca, sama relacja tej dwójki wynagradza nam to z nawiązką. Na uznanie moim zdaniem zasługuje przede wszystkim Caine, który jako jeden z niewielu męskich bohaterów na rynku naprawdę reprezentował sobą coś więcej niż tylko niebywale irytująco doskonały wygląd.

Czy tę piosenkę da się lubić? Jak najbardziej, bo chociaż znajoma jest nam ona z melodii, słowa wciąż pozostają kuszącą zagadką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz