czwartek, 25 grudnia 2025

69. MILIONERKA I BARMAN – Roksana Zalewska

"Jestem twoją zgubą, Zoe. Im szybciej to zrozumiesz, tym mniej będziesz cierpieć." 

Dwa światy oddzielone złośliwą ciszą, połączone jednym, nieproszonym  uczuciem. W jednym z nich szczęście brzmi jak szelest banknotów, w drugim jak śmiech dziecka wypełniający puste ściany. Ona wychowana pośród luksusów, przesycona dobrocią portfela, a wybrakowana z uczuć i on, z pustymi kieszeniami, czujący nazbyt wiele. Jedna noc, przypadkowe spojrzenie i splot zdarzeń, który uruchomił nieodwracalny ciąg spotkań. Czy odważą się uwierzyć, że to uczucie, które ich połączyło, przezwycięży wszystkie różnice?

„Milionerka i barman” to niezwykle wdzięczny tytuł, który przywołuje na myśl dobrze znane schematy oparte na kontraście światów i różnicach klasowych, a jednocześnie budzi w czytelniku niezdrową ciekawość, czy historia ta zdoła wyjść poza utarte, znane wszystkim ramy. Początkowo nie pokładałam w tej historii w zasadzie większych nadziei, jednak muszę przyznać, że autorka przedstawiła stereotypową fabułę w sposób zaskakująco świeży. Zdecydowanym autem są również motywy poboczne, które wdzięcznie łączą tekst w spójną całość, pozwalając wczuć się w codzienność bohaterów. Wieść o przeszłości Oliviera, którego konsekwencją jest pojawienie się maleńkiej Lili, stanowi jeden z bardziej zaskakujących dla mnie elementów i wyraźnie wykracza poza znane w tym gatunku schematy, dodając historii emocjonalnej głębi.

Pierwsze spotkanie bohaterów jest spotkaniem, które zapada w pamięć na dłużej i pozostawia po sobie irytującą nutę niezdrowej fascynacji, która sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Jestem w stanie pokusić się o nawet o rzadko spotykane w moich ustach stwierdzenie, że autorka posiada niezwykłą lekkość w kreowaniu akcji, nawet w przypadku pozornie przypadkowych zdarzeń, które z łatwością zaskarbiają sobie uwagę czytelnika. Pozytywnie zaskoczył mnie również charakter Zoe, która. choć wychowana wśród nadmiernych luksusów i przyzwyczajona do nowoczesnych wygód, bez najmniejszego trudu odnalazła się w domu pełnym rodzinnego ciepła i dziecięcego śmiechu, tak odmiennym od tego, który sama znała. Zaskakujące było, jak szybko i naturalnie zaaklimatyzowała się w obcej przestrzeni, przyjmując ją z niewymuszoną otwartością, jakby to właśnie tam czekało na nią jej wymarzone miejsce na świecie.

Dlaczego więc nie zakochałam się w tym tytule bez tchu? Cały misternie utkany plan zniweczyło zakończenie, którego wciąż nie potrafię w pełni zrozumieć, mimo iż dałam sobie nawet kilka dni refleksji przed przystąpieniem do spisania niniejszej recenzji. Zabrakło rozmowy, przepracowania pewnych, ciążących na barkach postaci traum i domknięcia wątków, które budowały ujmującą autentyczność tej powieści. Zamysł autorki, odsłaniany później stopniowo w mediach społecznościowych, który tłumaczył iż w tej historii nie było miejsca na klasycznie szczęśliwe zakończenie, a jej finał miał być zaledwie powiewem nadziei, pozostawił we poczucie emocjonującego niedosytu.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio Red [editio_red]. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz