niedziela, 3 marca 2024

33. NIGDY, TROCHĘ, DO SZALEŃSTWA – Adi Alsaid

„Ludzie to mniej lub bardziej wzory (…). Jesteśmy mniej lub bardziej. Tak samo jest przypadku naszych uczuć. Lubimy myśleć, że jesteśmy wzorami, że idealnie do się pasujemy. Tak jednak nie jest. Pasujemy do wielu osób, mniej lub bardziej.”

Mówi się, że przyjaźń damsko–męska nie istnieje, jednak na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że Julia i Dave są idealnym zaprzeczaniem tej idei, uzupełniają się idealnie, rozumieją bez słów i tylko razem śmieją się tak, jakby jutro miało nie nadejść. Oboje skrywają jednak w sobie głęboko zakopane uczucia, a sporządzona przed laty lista rzeczy, których nigdy nie zamierzali dokonać, niebezpiecznie zbliża ich do wypowiedzenia na głos słów, którymi nigdy nie planowali podzielić się z innymi, a tym bardziej ze sobą nawzajem. Kręta droga między licealnymi korytarzami, zbyt silnymi emocjami, z którymi nie są w stanie sobie poradzić, brakiem zrozumienia od najbliższych im sercu osób, a także wszystkim tymi banalnymi rzeczami, do których dopuszczają się nastolatkowie, może postawić na szali ich przyjaźń. Czy będą w stanie wybaczyć sobie popełnione błędy?

Nie potrafiłam pokochać tej książki tak, jak chciałam to zrobić; trzecioosobowa narracja niestety doszczętnie zabiła dla mnie magię tej historii, a przede wszystkim jej indywidualność. Nie byłam w stanie odczuwać emocji tak, jakbym mogła to robić, gdyby bohaterowie sami opowiadali nam o wydarzeniach, z którymi muszą się mierzyć. A wprowadzenie narracji pierwszoosobowej wcale nie byłoby takie trudne, biorąc pod uwagę, że w zależności od części, którą obecnie czytamy, i tak skupiamy się pojedynczo na każdym z bohaterów.

Julia jest nastolatką, która nie wyróżniając się z tłumu stara się mimo wszystko dosięgnąć oczekiwań matki; zainteresować ją sobą na tyle, by chciała poświęcać jej więcej czasu. Większość decyzji podejmuje z myślą o niej, chociaż wprost nigdy by nam się do tego nie przyznała. A łącząca je relacja pokazuje nam dobitnie, jak bardzo mimo krzywd, pragniemy miłości, jednocześnie nie doceniając osób, które w przeciwieństwie do innych, trwają przy naszym boku mimo przeszkód. 

Dave również nie doświadczył idealnego dzieciństwa, jednak ukojenia nie szukał w próbie naprawy kontaktu z domownikami, bardziej kusiłabym się o stwierdzenie, że bezpieczeństwo wiązało się u niego z zachowaniem rodzinnej rutyny. Był jednak drobnym przeciwieństwem Juli, doskonale odnajdywał się w większym gronie ludzi; z czasem dostrzegł nawet, że jego rówieśnicy, których jak dotąd wraz z przyjaciółką określał mianem „banalnych”, wcale nie irytowali go tak bardzo, jak myślał. 

Wątek listy „Nigdy” naprawdę zdobył moje serce, chociaż szczerze mówiąc byłam zaskoczona okolicznościami wykonywania poszczególnych zadań. Autorka przedstawiła bowiem wiele wydarzeń bardzo dosadnie, ale z drugiej strony może nie powinno mnie to dziwić? Licealne wybryki mają w sobie przecież pokłady nieokiełznanej nieodpowiedzialności i pochopności, jako nastolatkowie mamy prawo się bawić, mamy prawo płakać i wierzyć, że konsekwencje nas nie dosięgną. Mimo wszystko wobec sceny, gdzie Julia upija się do nieprzytomności, wybija dziurę w ścianie i czyni jeszcze kilka irracjonalnych czynów, już zawsze będę chyba żywić minimalne wątpliwości.

Ta książka powinna łamać serca, na jej przełomie mierzymy się aktualnymi tematami; z kwestiami, które w wieku bohaterów na pewno nas dotyczyły, a mimo to szczerze mówiąc, nie potrafiłam odnaleźć siebie pośród tych zdarzeń, a czym dalej zbliżaliśmy się do końca, tym trudniej było mi się z tym pogodzić. Wiele wątków, jak chociażby doświadczenie zdrady, czy jej dokonanie było potraktowanych w tak lekki sposób, jakbyśmy mieli do czynienia z rozmową o pogodzie. Wiele elementów nie zostało też odpowiednio zakończonych, tak naprawdę możemy się jedynie domyślać, co ostatecznie stało się z naszymi bohaterami, a chociaż zazwyczaj nie mam nic przeciwko otwartym epilogom, tutaj jestem zdania, że ta historia zasłużyła na więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz